Opracowanie MCK Sokół | Małopolska
Król wężów leci, groźny, olbrzymi
Kraj: Polska
Region: Małopolska
Typ inspiracji: Wierzenia
Inspiracja
Król wężów, nazywany też gadzim królem, to częsty motyw karpackich ballad i opowieści. Był olbrzymi, mienił się wieloma kolorami, a na głowie miał drogocenną koronę. Gdy groziło mu niebezpieczeństwo gwizdem zwoływał sowich poddanych. Opowiadano o wężowym wiecu, który gadzi król zwoływał raz w roku, w święto Podwyższenia Krzyża Świętego (14 września). Kto zobaczył wówczas kłębowisko węży, przez cały rok miał szczęście w hodowli owiec i bydła. Kto włożył miedzy gady rękę – do końca życia każdą pracę wykonywał nią szybko i bez wysiłku. Gadzi król był strażnikiem skarbów ukrytych pod ziemią. Jeśli jakiś śmiałek trafił do jego kryjówki, groźny gad mógł podzielić się z nim swoim bogactwem, pozwalając zabrać część srebrnych monet. Stawiał jednak jeden warunek – obdarowany pod żadnym pozorem nie mógł zdradzić, skąd pochodzi jego majątek. Jeśli wydał swoją tajemnicę, wszystkie dobra znikały.
Węże, czyli żmije i zaskrońce, nazywane też gadami, wśród mieszkańców karpackich wsi budziły lęk. Przypisywano im wiele nadnaturalnych mocy. Wierzono, że szczątki węża, najlepiej czarnego, złapanego w Wielki Piątek, mogą posłużyć jako czary, które wrzucone do jedzenia sprowadzą na człowieka straszną chorobę. W szczęce węża można było wychować czosnek służący jako amulet oraz przestęp, czyli roślinę używaną do odbierania mleka.
Opowiadano także o wężach, które przemieniały się w smoki. Tak powstawały m.in. znane na Orawie draki. Według tamtejszych wierzeń wężowi, który dłuższy czas siedział w swojej podziemnej kryjówce unikając światła słonecznego, wyrastały błoniaste skrzydła, głowa przedłużała się, a w szczęce wyrastały zęby. Według innych przekazów w dniu Matki Bożej Roztwornej (Zwiastowanie Matki Bożej – 25 marca) węże miały wspinać się na drzewa, by nasłuchiwać bicia kościelnych dzwonów. Temu, który pierwszy usłyszał ich dźwięk wyrastała dodatkowa głowa. Gdy po latach głów było siedem wąż przemieniał się w smoka.
Skrzydlatych, siedmiogłowych smoków powstałych z węży, które przez siedem lat nie słyszały głosu dzwonu kościelnego, mieli dosiadać najpotężniejsi czarownicy, czyli czarnoksiężnicy. W „Wiśle” z 1893 r. Karol Matyas przytaczał opowiadanie znane wśród mieszkańców Beskidu Sądeckiego, mówione o tym, że „carnoksiężnik może zamówić smoka i wsiąś na niego i jechać na nim. Jak czarnoksiężnik jedzie na smoku to jaz ciemno, a taki wiater, że jaz drzewa łamie”. Na smoku latał podobno znany gorczański czarownik Bulanda.
Widzisz błąd? Znasz więcej informacji? Zgłoś nam to.
Napisz do nas.